Spałam dość długo, obudziłam się dopiero o dwunastej. Kiedy tak długo śpię mam zazwyczaj całą twarz zaspaną, czego nie znoszę. Gdy tylko wyszłam na pole, chłód przewiał mi futro.
- Znów zima. - Mruknęłam ziewając. Zaczęłam szukać małej kałuży by przemyć twarz. Po chwili taką znalazłam i tą twarz przemyłam.
Po krótkiej chwili, otrzepałam się i poszłam poszukać towarzystwa, które pewnie szykuje się do obiadu, a ja nawet śniadania nie zjadłam! Mniejsza z tym, zrobiłam sobie mały spacer do centrum , gdzie powinno być dużo wilków, po drodze natknęłam się na jednego, leżał na trawie, wyglądał tak, jakby nie miał co ze sobą zrobić. Podeszłam do niego cicho i szturchnęłam w ramie.
- Żyjesz? - Uśmiechnęłam się sympatycznie, starałam się zachować pozory.
- Tak, bo co. - Odparł, rozciągając się mocno jak jakiś napuszony kot.
- Nic, tak pytam. - Przewróciłam głowę w bok.
(Isao?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz