poniedziałek, 29 grudnia 2014

Od Nery - Cz. ||

~~We Śnie~~

"Leżałam na słońcu, metr ode mnie siedziała Sihir. Po chwili wstałam i podeszłam do niej. Ona się uśmiechnęła, a ja poczułam zimno i ból. Sihir zaczęła się śmiać, dalej nie pamiętam..."

~~Po Przebudzeniu~~

Gwałtownie otworzyłam oczy, obok mnie siedział Sur z kurczakiem w pysku.
 - Proszę, śniadanie. - Wypluł kurczaka i podsuną mi pod nos. Ja tylko wpatrywałam się w niego przez chwilę, odrobinę się podniosłam, i zaczęłam jeść. On cały czas się na mnie patrzył, czułam jego wzrok na sobie. Przestałam jeść i obróciłam się na bok.
 - Nie dokończysz? - Spytał.
 - Nie mam ochoty. - Mruknęłam.
 - Zachowujesz się jak dziecko. - Westchnął. Nic nie odpowiedziałam, co miałam powiedzieć? Że nie ma racji? Cały czas się zachowuje jak dziecko, zostało mi to, nie umiem się odzwyczaić. Z resztą, tęsknię za dziecięcymi latami, z przyjaciółmi, którzy teraz najprawdopodobniej nie żyją.
Po dość długiej chwili wstałam, już umiałam ustać i przejść się kawałek, przeszkadzały mi tylko te wszystkie bandaże, które na sobie miałam. Ściągnęłam je, teraz widać było te wszystkie nacięcia z tych krzewów. I tak nie zwracam na to uwagi, często miewa się rany...
Wyszłam z jaskini popatrzyłam na niebo i ruszyłam. Za mną biegł Surro krzycząc:
 - Czekaj, a panna gdzie się wybiera?! - Znowu to słowo, "panna", mam jego dość. To już wolę Tavy, jak mnie babcia nazywała.
Odwróciłam się do niego.
 - Przestań tak do mnie mówić. - Warknęłam.
 - Nie podoba ci się? To zostało mi tylko Tay. - Uśmiechnął się.
 - Muszę wracać, cześć. - Przewróciłam oczami. Nie chciałam wracać, ale myślałam, że pod tym pretekstem się wymknę.
 - Ja cię nigdzie nie wypuszczę.
 - Ty może nie, sama ucieknę! - Krzyknęłam i zaczęłam biec. Po kilkunastu metrach poczułam ból na tylnej nodze. Upadłam.
 - Nie udało ci się uciec! - Dobiegł do mnie.
 - Ha ha ha, bardzo śmieszne. - Warknęłam.
 - Będziesz tu tak leżeć?
 - Tak! A żebyś wiedział! - Warknęłam i odwróciłam się do niego plecami.
 - A więc, zostawiam cię tu samą, - Zaczął - na pastwę losu, a dziś noc ma być długa i bardzo mroźna. Ale jeśli chcesz zginąć, proszę bardzo! Nie potrzebujesz mojej pomocy.. - Znałam ja te jego sztuczki, kiedy byłam mała zawsze mnie przekonywał. Jednak chciałam mu pokazać, że się zmieniłam.
 - Idź! - Warknęłam
 - Ale to nie wszystko, tu jest dużo dzikich zwierząt, które mogłyby cię zjeść...
 - Dobra, - Odparłam - ale do jaskini ty mnie ciągniesz. - Zaśmiałam się.
 - Nie przeginaj Taylor, nie przeginaj.
 - Dobra, sama wstanę. - Jak powiedziałam tak zrobiłam. Wstałam, i poszłam za nim...

C.D.N

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz