Wpatrywałam się w ogień. Płomienie obalały ogromne drzewa i paliły je do ostatniego miejsca. Popatrzyłam na basiora. Skierowałam oczy z powrotem na płonący las. Nie słyszałam już nic. Azzai coś tam jeszcze mówił. Poczułam jak trąca mnie w bark. Nie zareagowałam jednak. Wskoczyłam do płonącej pustki. Przed oczami miałam tylko obraz zatracenia. To co kiedyś się stało. Mojej siostry nie było nawet na świecie. Ogromny pożar. Ból i krzyk.
Biegłam przez rozżarzone pole, niegdyś ogromny las, wręcz puszczę. Tłumiłam wszystkie dźwięki. Moje źrenice zmniejszyły się. Jedyne co słyszałam to palący się ogień. Zostawiłam basiora z tyłu. Moje mięśnie pracowały jak nigdy. Nienawiść. Zobaczyłam sylwetki ludzi. Muszą ponieść konsekwencje za to, że zabili wszystkich! Za mojego brata, siostrę bliźniaczkę, za Kastiana! Nienawidzę tych larw!
Straciłam panowanie nad sobą. Ostatnie co zobaczyłam przed napadem furii był obraz 3 mężczyzn z pochodniami i jakiś 8-latek. Oraz jego matka i siostra? Chyba tak. To oni. Pamiętałam ich twarze sprzed 2 lat....
Wskoczyłam na jednego i z łatwością przegryzłam mu krtań.. Zaraz po tym padł drugi. Trzeci chyba gdzieś uciekł. Został dzieciak i te dwie. Nagle usłyszałam huk. Ten który miał uciec, ten mężczyzna..postrzelił mnie w tylnią łapę. Nagle zobaczyłam Azzie'go. Rzucił się na niego od tyłu. Potem z nim porozmawiam. Podziękuję za pomoc, a teraz..rodzina za rodzinę...
Teraz nadszedł czas na ich. Skoczyłam na matkę i rozszarpałam jej ciało. Dziewczyna broniła swojego brata. Uśmiechnęłam się. Ból za ból... Najpierw ją ugryzłam w rękę. Potem po prostu zagryzłam. Mały 8-latek. Z łatwością powaliłam go na ziemię. Wolałam jednak nie zabijać go od razu. Po prostu zapędziłam go do ognia. Spalił się na popiół. Jak Kastian...
Gdy furia minęła opadłam z sił. Musiałam wezwać smoka wody rzeby zgasił pożar. Ostatni raz popatrzyłam tylko na zwęgłone ciało i inne w jeszcze gorszym stanie. Zobaczyłam mojego towarzysza
Azzai?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz