Wilk podniósł się i zanim zdążyłem cokolwiek zrobić - uciekł. Prychnąłem wściekle i odwróciłem się do siostry.
- Masz szczęście, że byłem w pobliżu - złagodniałem. Shiro skinęła głową. Była przestraszona.
- Chodźmy już stąd. - szepnęła. Skinąłem głową.
Zabraliśmy cały nasz dobytek i ruszyliśmy w drogę.
Po jakimś czasie doszliśmy do osady ludzi. Postanowiłem sie tam zakraść. Shiro była przeciwna, ale postawiłem na swoim. Ukradłem im trochę oprawionych skór zwierzęcych. Wróciłem do siostry w mgnieniu oka. Ruszyliśmy dalej. Nagle teren zaczął się zmieniać, a wokół dało się czuć obecność wielu wilków. To były tereny jakieś watahy.
- Omińmy je. - burknęła Shiro.
- Nie. Za dużo czasu nam to zajmie. Idziemy przed siebie. Przejdziemy szybko obrzeżami.
Ruszyliśmy. Wszystko poszłoby po dobrej myśli, gdybyśmy nie natknęli się na jakąś waderę. Okazało się, że to alfa. I koniec końców dołączyliśmy do watahy.
*W naszej jaskini*
Siedziałem z siostrą w jaskini - naszym nowym domu. Czytaliśmy księgi o magii, kiedy to usłyszeliśmy pukanie. Do naszej jaskini zajrzał wilk - wadera.
- Sihir kazała mi was oprowadzić. - powiedziała.
Spojrzałem na siostrę. Jej rany wciąż się nie zagoiły.
- Pójdę sam. - burknąłem.
<Jakaś wadera?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz