Tyle tych przygotowań do świąt, w tym roku spędzę je z Villag, nie sama jak rok temu, tym razem z rodziną...
Siedziałam spokojnie na głazie, słońca nie było, śniegu z resztą też. Po chwili położyłam się i wpatrywałam w niebo, całe w chmurach, ponure, a śniegu jak nie było, tak nie ma. To po co zapuszczałam tą sierść?!
Tak rozmyślając i spoglądając w niebo, nie zauważyłam jak przypatrywała mi się Villag. Wstałam jak bym, boga zobaczyłam i krzyknęłam z przerażenia:
- Co tutaj robisz?!
- Przyszłam dać ci wycisk. Są święta, a ty sobie tutaj leżysz! - Spojrzała mi w oczy, a ja się tylko zaśmiałam:
- Przesadzasz... Wszystko jest już zrobione...
- Może przesadzam, ale ty nic nie zrobiłaś!
- Jak to nic?! Choinkę przyniosłam! - Odparłam ze zdziwieniem.
- Nie ty, tylko Dante, bo go poprosiłam, a ty tylko za nim szłaś!
- Może... Dobra, masz rację. - Zaczęłam się śmiać. Po tej rozmowie Villag poszła, nie wiem gdzie, ale gdzieś poszła, może kolejne zlecenie, albo, nie wiem... Gdzieś poszła!
Niedługo po tym położyłam się i zamknęłam oczy, następnie usłyszałam głos:
- Cześć! - Szybko otworzyłam oczy, a tam zobaczyłam pomarańczową waderę.
- Cześć? Jak ci na imię?
{Fiore?}
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz