sobota, 27 grudnia 2014

Od Nery - Cz. |

 Na polu ciemno i ponuro. Mróz niesamowity. Szłam ścieżką wolno przez las, niedługo ścieżka się skończyła i musiałam sama wybrać drogę. Wybrałam krzaki... przedzierałam się przez nie, narobiłam sobie wtedy dużo ran, te krzaki miały kolce! Ale trudno, było nie wchodzić, przynajmniej będę miała pamiątkę (xD). Jak z tych krzaków wyszłam całe łapy miałam poharatane, nie licząc brzucha i twarzy. A najgorsze jest to, że zapomniałam wziąć torby z prowiantem i apteczką, niektóre rany były naprawdę głębokie. Ale cóż, nie cofnę się do przeszłości jak to robią niektórzy. Chwilę po tym zaczął padać śnieg, a ja jeszcze schronienia nie znalazłam, poszłam dalej, pomimo to, że co chwilę się przewracałam, kiedy już opadłam z całych sił, zemdlałam.

~~W Śnie~~

"Uciekałam przed ludźmi, gonili mnie ze sztyletami i innymi ostrymi rzeczami. Cały czas biegłam, coraz bardziej opadałam z sił, a mną biegły jeszcze Monita, Villag i Fiore. Po chwili mnie wyprzedziły, ja upadłam na ziemię ze zmęczenia. Myśleli, że zdychałam i pobiegli dalej, ja natomiast wstałam, i poczołgałam się pod drzewo. Tam zamknęłam oczy. Po chwili poczułam zimno, otworzyłam oczy, zobaczyłam wtedy człowieka ze sztyletem w ręku, widziałam jak tym sztyletem przecinał mi brzuch, po chwili poderżną gardło..."

~~Po Przebudzeniu~~

Obudziłam się w nie tym samym miejscu, w którym zemdlałam, były tam dwa basiory.


Po mordach poznałam ich od razu, To był Reverse i Surro.
 - Siema Tay, jak życie mija? - Podszedł do mnie Rev.
 - Nera... - Odparłam. - Nazywam się Nera.
 - Co zmieniłaś swoje pierwsze imię na drugie? - Spytał Sur.
 - Tak, miałam dość wcześniejszego.
 - Będziemy do ciebie mówić Tay, nie zabronisz nam! - Krzyknęli obaj
 - Skoro musicie....
 - To jak u ciebie?
 - Nie jest źle, tylko rany...
 - Gdybym cię nie opatrzył tężca byś dostała! - Warknął Sur.
 - Dziękuje. - Próbowałam się podnieść.
 - Nawet nie próbuj, Rev idzie coś upolować.
 - Idę po jelenia zaraz wracam! - Krzyknął Reverse. Gdy wyszedł, jeszcze raz próbowałam się podnieść, ale znów upadłam.
 - Nie przemęczaj się.
 - To, że się we mnie kochałeś, nie uprawnia cię do mówienia mi co mam robić! - Warknęłam i podniosłam się. Po chwili to samo, upadłam.
 - Niedługo się cała stłuczesz.
 - Nie pouczaj mnie! - Już byłam nieźle wkurzona, ale zrezygnowałam z podnoszenia się i położyłam głowę na ziemi. Po chwili usnęłam...

C.D.N

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz