Szłam przed siebie, po prostu szłam, łapy same mnie niosły, w świat, jak najdalej od tych bolesnych wspomnień. Przed oczyma wciąż miałam obraz tej rzeźni, krwawej masakry, tych wszystkich trucheł, szalejących płomieni, ciemnej, grubej, pokrywającej świat mgły. Na to wspomnienie coś ukuło mnie w sercu, nadal pamiętałam ten wzrok, błagalny wzrok, te wszystkie wilki, martwe, ranne, umierające, śmierć pochłaniała strumień dusz, niewinnych wilków. Otrząsnęłam się, nie mogłam pozwolić sobie na słabość, to już się stało, najwyraźniej musiało tak być, szkoda tylko, że to wszystko wydarzyło się z mojej winy. Z tego całego zamyślenia wyrwał mnie nieprzyjemny chłód, spojrzałam w dół, zagapiłam się, i już do pasa stałam w wodzie. Spojrzałam w stronę niewielkiego strumienia, wokół panowała zupełna cisza, słyszalny był jedynie szum potoku. Rozejrzałam się, ani żywej duszy, chodź byłam zupełnie sama, czułam na sobie czyjś wzrok, miałam wrażenia, jakbym nie była tu zupełnie sama. Wycofałam się z zimnej wody, otrzepałam się, dzień był wyjątkowo słoneczny, jak na taką porę roku, sierść powinna niedługo wyschnąć. Wskoczyłam na pobliski głaz, przed oczyma przemknął mi szary ogon, zakończony czerwoną kitką, zniknął równie szybko, co się pojawił. Podążyłam wzrokiem za tym tajemniczym ogonem, trudno było go ponownie wypatrzeć, lecz dostrzegłam go w oddali. Prze teleportowałam się ww to odległe miejsce, stanęłam oko w oko z nieznanym wilkiem. Spojrzałam mu głęboko w oczy, czytałam z nich, niczym z otwartej księgi.
- Witaj, Isao, tak? - spytałam z przyjaznym uśmiechem, byłam pewna swej racji.
- Owszem, a skąd to wiesz? - zapytał, unosząc jedną brew, w geście sztucznego zdziwienia.
- Twoje oczy, są jak otwarte drzwi, prowadzą wprost do twej duszy. - odparłam wywracając oczyma, z przekąsem.
- Ah, rozumiem, a z kim mam przyjemność?
- Fiore, dla ciebie Naitomara Yume. - odrzekłam skwapliwie, mrugając do basiora. - Masz może ochotę się przejść, tudzież zapolować?
<< Isao? >>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz