Dzień jak co dzień, nic nie robię tylko siedzę w jaskini czekając na koniec świata. To dla mnie norma, a nie wychodzę z powodu mojej minimalnej cierpliwości, dość często się denerwuję, ale przecież nie mogę siedzieć na du**e całą wieczność...
Więc wyszłam z jaskini, nic innego tylko się przejść. Szłam dosyć szybko, nie patrzyłam przed siebie tylko na łapy, nie zauważając wilka, o którego się potknęłam.
- Przepraszam - odwrócił się w moją stronę, ja wstałam i szybko odparłam:
- Nic się nie stało...
- Jak ci na imię? - spytał nadal parząc na mnie
- Esperanca, ale mów Monita...
- Przecież to dwa różne imiona - zdziwił się
- Tak mam na drugie imię, i tak mnie zwą, Esperanca jest za długie, a Monita to przynajmniej łatwiejsze do wymówienia imię, prawie wszyscy mylą się z wypowiedzeniem i mówią Esperansa...
- Dobra rozumiem, ja się nazywam Dante... - uśmiechnął się
- Skoro tak rozmawiamy, zaproponujesz coś, nudzę się...
Dante?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz