Samego rana wyruszyłam na polowanie, jak znalazłam sarnę, niestety mnie zauważyła i się spłoszyła. Pobiegłam za nią tak szybko jak mogłam. Nagle nie wierzyłam co widzę, to był ogród z mamy opowiadań. Ten ogród należał do mamy ale, oddała go naturze. Legenda też mówi, że tylko zwierzęta mogą wejść i niektóre wilki, które moja matka zna. Nie zastanawiając się weszłam tam i mi się udało. Tam było przepięknie. Rosły piękne i kolorowe kwiaty o cudownym zapachu. Zwierzęta jak tylko mnie zobaczyły podeszły do mnie i przytuliły. Potem zaprowadziły mnie do wielkiego posągu mamy. Cieszyłam się, że mogę ją chociaż tak zobaczyć po ucieczce z Olimpu. Tęskniłam za nią tak bardzo, że popłakałam się ze szczęścia, gdy ją zobaczyłam. Nagle usłyszałam głos:
- Nie martw się. - Kiedy to usłyszałam trochę się wystraszyłam.
- Kto mówi? - Powiedziałam głośno i szybko się odwróciłam.
- Oj! Przepraszam, gdzie moje maniery. Jestem jeleń Leonardo. - Ładnie i kulturalnie kiwnął głową na powitanie.
- Witaj Leonardzie, ja jestem... - Nagle kiedy chciałam skończyć zdanie.
- Jesteś córką Jris, tak tak, znam cię kochana Livro tak? - Powiedział szybko i w bardzo kulturalnym tonie.
- Tak proszę pana, i skąd mnie i moją matkę znasz? - Powiedziałam tajemniczo.
- Stąd, że byłem dobrym kompanem twojej matki. Gdy była z tobą w ciąży. Miałaś się urodzić zaledwie dwa dni przed moim odejściem do jej ogrodu. - Powiedział to bardzo dziwnie.
- A wiesz kto jest moim ojcem?
- Kochana ktoś z ziemi, a ja tego nawet nie wiem. Muszę lecieć żona mnie woła. Pa!
- Do widzenia Leonardzie! - Leonard był strasznie dziwny, ale widać, że w końcu okazała się moja moc mowy ze zwierzętami. Pozwiedzałam jeszcze przez chwilę, i wyszłam. Miałam ochotę pospacerować jeszcze trochę . Ale w pewnym momencie natknęłam się na wilczycę.
- Cześć, mam na imię Livro. - Zaczęłam rozmowę. - A ty?
{Nera?}
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz