Gdy ona poszła krótsza drogę, ja sobie zjechałam (xD). Gdy byłam przy końcu Sihir zaczęła się śmiać.
- Co cię tak śmieszy? - Spojrzałam na nią z powagą.
- Nie nic. - Odpowiedziała śmiejąc się nadal.
- Idziemy do do do... nie wiem, do Singapour'u! - Uśmiechnęłam się.
- A tam w ogóle są jakieś zwierzęta? - Spojrzała na mnie.
- Tak, sarny! - Zaśmiałam się donośnie.
- No to choć, bo nam zwieją. - Zażartowała sobie ze mnie. Pobiegłyśmy w stronę Singapour'u, ja nie przestawałam się śmiać. Śmiałam się przez trzy minuty. Jak już dotarłyśmy powoli i cicho zakradłyśmy się do saren. Jak Sihir już je goniła wskoczyłam na skały by mieś lepszą widoczność. Pobiegłam wzdłuż wąwozu i zaskoczyłam sarny. Upolowałyśmy jedną. Sihir zaczęła jeść jej przednią nogę, gdy ja wyskoczyłam z pytaniem.
- A co dzisiaj ćwiczyłaś?
[Sihir?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz